– Już od kilku dni sianujemy codziennie. Codziennie bele i bele. Rano – bele, w południe – bele, wieczorem – bele, w nocy –bele – śmieje się Agnieszka Kondratiuk-Rogalska z Bronowa. Odwiedziliśmy słynnych podlaskich rolników, by sprawdzić, jak postępują u nich tegoroczne sianokosy.
Pogoda dopisała!
– Świeże, pachnące siano, aż chce się pracować. W poprzednich latach tak nie było – mówi Jarosław Rogalski.
– Akurat w tym roku udało nam się skosić trawę w dobra pogodą, ale w ubiegłym roku to podczas pierwszego pokosu z dwóch łąk, czyli ponad 4 hektary siana, nie udało się zebrać. Najpierw była ładna pogoda, mąż skosił a później napadało tyle deszczu, że nie dało się dojechać – wspomina Agnieszka Kondratiuk-Rogalska.
Agnieszka i Jarek koszą trawę na łąkach.
– Trawa, która rośnie na łące ma mniejszą wartość odżywczą niż trawa z pola. Trawy na polu są zazwyczaj przesiewane co 4 lata lub podsiewane co 2 lata i są to trawy szlachetne. A tutaj to są trawy łąkowe – jaka urośnie, taka jest. Jeżeli nasypie się nawozów, to będzie bardziej szlachetna, jeżeli nie – to będzie rzeżuszka. W sianie łąkowym jest mniej ziół, różne rodzaje traw i zazwyczaj trawy łąkowe są słodkie. Ta trawa jest późno skoszona, gdyby to było pole, to byłoby za późno, żeby podać je krowom, bo już zakwitła i gdzieniegdzie wysypały się nasiona. Samoistnie wysiewa się ta łąka – tłumaczy młoda rolniczka.
Koszenie trwa na łąkach bywa niebezpieczne.
– Raz niewiele brakowało, a wjechałbym do rzeki, bo bobry zrobiły wyrwę i ciągnik się przewrócił. Dobrze, że szyby nie było w kabinie to udało mi się wydostać. Koszenie na łąkach bywa niebezpieczne, bo nigdy nie wiadomo, gdzie te bobry są – przestrzega rolnik.
Rolnicy z Bronowa potrzebują co najmniej 500 bel siana.
– Lepiej, żeby było 600 a jeszcze lepiej – 700. Póki co mamy około 200 – podliczają małżonkowie.
Rogalscy to zgrany duet. Nawet w polu działają na dwa ciągniki.
– Ja bym wolała leżeć na kanapie niż w traktorze jeździć – mówi Agnieszka.
– Żona bardzo dobrze jeździ ciągnikiem, samochodem i przymierzała się nawet do ścigacza – chwali Jarosław.
– To nie jest praca dla kobiety. Kobieta powinna zajmować się pracą w domu. Czytam komentarze na swój temat, że wykonuję męskie prace. A to nie jest tak. Kobieta jest taka, jaką ją życie kształtuje. Może nie muszę, ale chcę wsiąść do ciągnika, żeby pomóc dla męża, żeby szybciej to skończył – podkreśla.
– Zawsze szukałam takiej dziewczyny, która umie się grabiami posługiwać – żartuje gospodarz z Bronowa.
Wakacje zaplanowane! Będziemy belować i balować!
– Wakacje mamy zaplanowane. Agnieszce muszę jeszcze tylko dokupić komplet zębów do grabi na wymianę. I będziemy tutaj wakacjować. Kupimy kampera, postawimy nad rzeką i będziemy tutaj beloać i balować – zapowiada Jarosław Rogalski.
Red. Marta Śliwińska
Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl