Branża muzyczna mocno odczuwa skutki pandemii i wprowadzanych przez rząd obostrzeń.
Brak możliwości organizowania jakichkolwiek wydarzeń mocno dotknęło zarówno właścicieli lokali, organizatorów imprez, jak i muzyków. Nie można zapominać także o tych, którzy pozostali bez pracy, a zajmują się infrastrukturą wspomagającą imprezę, np. nagłośnieniem, oświetleniem czy obsługą sceny. Trudno będzie odrobić straty i kontynuować planowe działanie. Niektórzy zmuszeni są do podejmowania innych zajęć zarobkowych.
Nastroje wśród didżejów, z którymi rozmawialiśmy, są raczej pesymistyczne.
– Jeżeli chodzi o przekładanie imprez to mogę przyznać, że w moim przypadku około 60% imprez zostało przełożonych na kolejny rok – mówi DJ Krzysztof Szpila. – W marcu, czyli przed sezonem, poczyniłem bardzo duże inwestycje odnośnie logistyki, sprzętu, nagłośnienia, floty samochodu itd, a dla mnie się sezon nie zaczął. Nie zagrałem żadnej imprezy ani w kwietniu, ani w maju. Dopiero w czerwcu zagrałem pierwszą imprezę. Także straty mam bardzo duże.
Trzeba płacić rachunki, kupować jedzenie, a dochodów nie ma
– W tym roku założyłem działalność gospodarczą. Zainwestowałem grubą gotówkę w rozwój sprzętowy, żeby świadczyć usługi na jak najwyższym poziomie. W tej chwili muszę opłacać składki ZUS, księgowość, a z dochodami jest różnie – mówi DJ Krzysztof Brzozowski. – Te imprezy, które miałem do końca roku, jak również w nowym roku, w większości są przekładane lub odwoływane. A te imprezy, które były przekładane też nie wiadomo czy się odbędą – dodaje z żalem didżej.
Zamknięci po raz drugi
– Bardzo jest mi żal szczególnie tych par młodych, które to ważne wydarzenie w swoim życiu miały mieć, i po raz drugi los sprawił, że nie mogą mieć tej fantastycznej imprezy jaką jest wesele – dodaje DJ Paweł Bałtyk.
Branża muzyczna czeka na powrót do pracy
– Nie jest jasno powiedziane kiedy nasza branża ruszy. To jest też efekt takiego domina. Wiadomo, jeżeli ja jako didżej nie zarabiam, i nie kupuje nagłośnienia, to w tym momencie sklepy, które tym handlują, także nie zarabiają – mówi DJ Krzysztof Szpila. – Jest to taka reakcja łańcuchowa. Czekamy na odmrożenie branży – mówi Krzysztof Szpila.
Pracownicy branży muzycznej radzą sobie jak mogą. Minimalizują koszty, żyją z oszczędności.
– Niektórzy mają duże zobowiązania finansowe. Mają kredyty, mają leasingi. Inni, tak jak w moim przypadku, mają może troszkę spokojniej, bo staram się konsumować małymi łyżkami i odkładać na czarną godzinę – mówi Paweł Bałtyk.
Czy czeka nas „czarna przyszłość” ? Nie będzie „niczego”?
Nasi rozmówcy przewidują, że jeżeli chodzi o bale andrzejkowe i bal sylwestrowy to te imprezy prawdopodobnie się nie odbędą. Jest to duża strata nie tylko dla muzyków, DJ-ów, ale także dla właścicieli hoteli czy restauracji.
– Jeśli chodzi o Sylwestra to myślę, że raczej taki taneczny się nie odbędzie. Chyba, że każdy sam w domu będzie robił – mówi Krzysztof Szpila. – To też jest smutne, bo Sylwester to taki najważniejszy dzień w roku, gdzie wszyscy [DJ-e] prężą muskuły, pokazują swoją technikę, nagłośnienie, dźwięk, światło. To taki PR dla DJ-a, jego moc, jego siła – dodaje DJ Szpila.
Plany na przyszłość
– Co będę robił? Hoduję siwą brodę i być może zostanę Świętym Mikołajem, bo innego pomysłu na życie w tym momencie nie mam – śmieje się Paweł Bałtyk. – A całkiem poważnie, mam taką nadzieję, iż uda nam się wystartować w maju – dodaje z optymizmem didżej.
Zobaczcie w naszym filmie co więcej na temat tej trudnej sytuacji, spowodowanej przez pandemię, sądzą białostoccy DJ-e: Krzysztof Szpila, Paweł Bałtyk i Krzysztof Brzozowski ⬇️
Red. Monika Lenczewska
Fot. Monika Lenczewska/Podlaskie24.pl