Na szczęście, na zdrowie, na to Boże Narodzenie – bożonarodzeniowe kolędowanie

Bożonarodzeniowe kolędowanie. Ma bardzo starą tradycję i uniwersalny charakter – chodzi w nim o przekazanie daru. To dar nietypowy, bo dar słowa. Kolędnicy w radosnym orszaku przychodząc do wsi składali życzenia poszczególnym gospodarzom i życzyli im wszystkiego najlepszego, przede wszystkim zdrowia i powodzenia w gospodarowaniu. Nasi przodkowie wierzyli bowiem, że wypowiedziane słowa mają niezwykłą moc.

Niech w tym domu szczęście gości…

Kolędowanie przybierało różne formy. Najczęściej chodzono z gwiazdą, ale też z szopką i zwierzętami, za które przeważnie przebierali się ludzie. Najstarszą formą kolędowania było kolędowanie ze zwierzętami, za które przebierali się zazwyczaj ludzie. Wierzono, że dzięki temu zyskują moc tych istot. I tak koza była uważana za zwierzę niezwykłe przede wszystkim ze względu na swoją żywotność. Tur natomiast był uosobieniem siły, mocy i żywotności, a niedźwiedź, którego kojarzono z sierścią, symbolizował bogactwo.

Przynosim ze sobą dobrą nowinę

Kolędnicy zbliżając się do zagrody śpiewali kolędę, by dać znak gospodarzom, że nadchodzą. Pukali w okna i do drzwi pytając, czy mogą wejść do środka i zaśpiewać kolędę. Najczęściej domownicy z chęcią wysłuchiwali śpiewów i życzeń. Nasi przodkowie cechowali się magicznym myśleniem, które było ściśle nastawione na związek tego, co wypowiadamy z tym, co się później wydarzy. Wierzono więc, że życzenia wypowiadane przez kolędników mają wielką moc sprawczą. W zamian za wizytę gospodarze obdarowywali kolędników darami w postaci żywności – ciasta, wędlin, a w późniejszych latach, pieniędzmi.

„Chociaż kiedyś ludzie żyli biednie, to nikt drzwi przed kolędnikami nie zamykał. Gospodarze czekali, cieszyli się i chodziło chyba ze 20 par kolędniczych. Teraz to bardzo rzadko, przyjeżdżają z miasta, dzieci trochę chodzą. Przychodzą też kolędnicy z cerkwi. A tak to już zanika to wszystko” – wzdycha pani Walentyna Gierasimiuk ze Starego Berezowa.

Wędrowcy mieli także sposób na niegościnnych gospodarzy – składali im życzenia, które miały przynieść niepowodzenie w życiu i zagrodzie.

Na szczęście, na zdrowie, na to Boże Narodzenie

Współcześnie kolędowanie, chociaż praktykowane, nieco odchodzi w zapomnienie. W okresie świątecznym nadal można napotkać kolędników, z tym, że ich wędrówki mają przede wszystkim charakter rozrywkowy. Nie przywiązuje się już aż tak dużej wagi do wypowiadanych życzeń.

Tradycja świątecznego kolędowania jest szczególnie żywa na wsi. Tam ludzie, zwłaszcza starsi, z niecierpliwością czekają na kolędników, na ich pieśni i życzenia.

„Kolędowałam od najmłodszych lat. To wielka radość. I nawet teraz, kiedy mam ponad 70 lat, muszę co roku kolędować. Kolędujemy w cerkwi. Śpiewamy, ludzie nas chętnie przyjmują. Wtedy od razu robi się cieplej i jest dużo energii” – uśmiecha się pani Maria Gierasimiuk ze Starego Berezowa.

„Kolędowałam jeszcze jako mała dziewczynka. Wspólnie uczyliśmy się śpiewać. Teraz młodzież nie śpiewa. Teraz tylko Internet i komputery. Nie mają czasu tego robić. My kiedyś nie mieliśmy pieniędzy, to staraliśmy się kolędować i tym sposobem zdobyć parę groszy. I chodziliśmy z tą gwiazdą. Fajnie było! To były piękne lata! Wycinaliśmy serduszka, gwiazdeczki i przyklejaliśmy na rogi gwiazdy. Do środka wstawialiśmy świeczki. Teraz zamiast nich są żaróweczki. Kiedyś tego nie było, więc musiały być świeczki. Często gwiazdy się od nich podpalały. Musieliśmy wracać do domu, naprawiać, a potem znów szliśmy kolędować” – wspomina pani Walentyna.

By tradycja nie upadła

Swój wkład w podtrzymanie tradycji bożonarodzeniowego kolędowania ma Fundacja „Oni – To My”, która na początku grudnia zmobilizowała mieszkańców Starego Berezowa do odnowienia starych gwiazd kolędniczych. Jedna z nich liczy sobie blisko trzydzieści lat.

„Kiedy latem przyjechaliśmy do Starego Berezowa poprowadzić warsztaty z rękodzieła, zobaczyliśmy, że leżą dwie duże gwiazdy – niegdyś piękne a dziś bardzo poniszczone. Było nam szkoda tego dziedzictwa, tym bardziej, że mało kto potrafi dziś zrobić taką gwiazdę, co najwyżej ją odnowić. Postanowiliśmy więc odnowić tę gwiazdę. Chcieliśmy zaangażować w to działanie mieszkańców” –  podkreśla Natalia Gierasimiuk z Fundacji „Oni – To My”.

„Tradycja nie upadła, kolędnicy chodzą, ale coraz rzadziej można zobaczyć kolędników z gwiazdą. I być może tutaj, w Starym Berezowie, byłaby grupa chętnych do chodzenia z nią, ale nie mają z czym.  Te gwiazdy, które widzieliśmy, nie nadawały się, byłoby wstyd z nimi chodzić. Teraz, jak je odnowimy, to mam nadzieję, że będzie stała kolejka chętnych, żeby wziąć te gwiazdy i z nimi pójść. W końcu będą ładne. Zachodząc do każdego domu zapewne mieszkańcy trochę szczodrzej sypną, bo przecież kolędnicy przyszli z nasza gwiazdą” – zachęca.

Red. Marta Śliwińska

Fot. Marta Śliwińska/Podlaskie24.pl

0 0 votes
Article Rating
  • Lider nowy

Powiązane artykuły:

Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Partnerzy